January 1, 2011

Interview with Katarzyna Kozyra

[English version below]

Jak już donosiliśmy ostatnio, DIK postanowił się otworzyć także na dziewczyny, czego zapowiedzią był wywiad z Julią YULA Kasprzak przeprowadzony przez Kasię Szustow: http://dik.blog.pl/interview-with-julia-yula-kasprzak,15163070,n
Dlatego inaugurując nową odsłonę, chcemy przypomnieć rozmowę z Katarzyną Kozyrą - pierwszą kobietą, która pojawiła się na łamach naszego pisma.
Wywiad przeprowadziliśmy w październiku 2005 roku. Sporo się zmieniło od tego czasu: Jarosław Kczyński nie jest już premierem, Lech Kaczyński nie żyje, a Kozyra ma właśnie dużą retrospektywę w Narodowej Galerii i nikt się już tym specjalnie nie bulwersuje.



Rozmawiają redaktorzy DIKa – Marcin Różyc i Karol Radziszewski

Z Katarzyną Kozyrą – znienawidzoną przez polskie środowiska konserwatywne – światową gwiazdą sztuki współczesnej, która nie boi się niczego i w dupie ma wszystko, spotkaliśmy się w berlińskim zamku. Rozmawiamy o gumowym fiucie, którego artystka czasem sobie przyczepia, i oczywiście po raz kolejny o tym samym, czyli o pedalstwie.

Marcin Różyc: Myślisz, że istnieje coś takiego, jak sztuka pedalska?
Katarzyna Kozyra: Sztuka pedalska?
MR: Tak, czy dzieło sztuki może być pedalskie?
KK: No nie wiem, jak zwał, tak zwał. Ale tak naprawdę, konkretnie, praktycznie? Czy jak?
Że idę do galerii i mi się wydaję, że to jest właśnie pedalskie dzieło? Tak?
MR: Tak.
KK: Hehe. Nie.
MR: Tak, jak się mówi, że coś jest sztuką kobiecą na przykład.
KK: Dla mnie sztuka kobieca to pierdoły robione na szydełku, jakieś tam, nie wiem, kwiatki, motylki, aniołki. To jest raczej pejoratywne określenie dla jakiś souvenirów.
Karol Radziszewski: Myślisz, że orientacja seksualna ma wpływ na sztukę?
KK: Na pewno ma. Grube karczycho nie zrobiłoby takiej pracy jak gej.
Sztuka jest jedna, ale czasem robi się na przykład babom wystawę albo babom, które robią akurat coś. I na tej samej zasadzie jest z pedałami. Mnie się wydaje, że pedały i baby mają inną wrażliwość.
KR: W Polsce większość prac, które odnoszą się do tematu homo, jest zrobiona przez kobiety. Przykładem mogą być Twoje prace.
KK: No tak, ale ja sobie coś tam robię, bo se robię i nie stwierdzam, że to ma być pedalska praca. Po prostu robię swoje.
KR: A w „Łaźni męskiej” [1] czułaś, że powstaje praca w klimacie homo?
KK: Tam są różne wątki. Taki kombinat trochę.
KR: No na pewno. Jak mówimy o pedalskości tej pracy, to jest zawsze jakieś spłycanie albo wyciąganie jednej z wielu rzeczy. Ten wątek jest jednak bardzo silny. Cała tradycja łaźni czy sauny kojarzy się z gejowskimi klimatami.
KK: Tak wyszło, bo wyszło. Tak po prostu tam jest. Ale żebym ja specjalnie tam wchodziła, żeby zwrócić uwagę na ten wątek, to nie.
KR: I jakie to jest wrażenie z takim fiutem chodzić?
KK: To zależy. Haha. Jakbym se chodziła po domu, to pewnie byłoby fajne wrażenie, ale że chodziłam tam, to lekki dyskomfort czułam. Głównie z tego powodu, że stałam się seksualnym obiektem zainteresowania. Bardzo byłam tym zaskoczona. Czułam zagrożenie. Mnie tam wszystko jedno, ale im bardziej ktoś się do mnie dostawiał, tym bardziej bałam się, że zobaczy, że mój chuj jest plastikowy. W tym sensie czułam się zagrożona.


KR: Od początku byłaś zdecydowana, że będziesz miała taką atrapę? A nie że na przykład
ręczniczkiem będziesz zakryta, bo tam chyba można z ręczniczkiem, nie?
KK: Można z ręczniczkiem.
KR: Ale założyłaś, że będzie taki fiut.
KK: Nie no, tak. Stwierdziłam, że fiut jest właśnie tą najważniejszą rzeczą, która w oczach innych mnie uwiarygodnia. Jakby mieli wątpliwości do czegokolwiek, no to, jak zobaczą fiuta, to wątpliwości znikną.
KR: Wiedziałaś od początku, jak ten fiut będzie wyglądać.
KK: To fiut mojego kolegi.
KR: Wierny odlew?
KK: Wierny.
KR: A włosy?
KK: A włosy są doklejone przez taką panią, co robi charakteryzację.
KR: Nikt się nie zorientował?
KK: Nie. Ja się bałam, bo myślałam, że on będzie taki bardziej sztywny, że będzie się nienaturalnie poruszało to wszystko.
KR: Ale mięciutki jest.
KK: Nie no, jest ok… Haha.
MR: Żadna galeria nie chciała go kupić do swojej kolekcji?
KK: Nie. Nikt na to nie wpadł. Nie wiem, czy bym go sprzedała, bo się do niego przywiązałam. Ja się w ogóle przywiązuje do wszystkich rzeczy, których używam. Haha.
MR: Czyli kutas Kozyry nie znajdzie się w najbliższym czasie w zbiorach Muzeum Narodowego?
KK: Chyba nie. Zresztą ponownie go wykorzystałam.
KR: Tak? Przyczepiałaś go sobie?
KK: No, przyczepiałam sobie, bo robiłam taki performance z Glorią Viagrą w Night Clubie. Wystąpiłam jako Jej prezent urodzinowy. Byłam idealną repliką Glorii: ten sam makijaż, identyczne wszystko. To musiałam mieć też kutasa. Zaśpiewałam to, co Ona kiedyś śpiewała, i zrobiłam striptiz. Jak się rozebrałam, to publiczność strasznie się zdziwiła, że nawet mam fiuta. Haha. Także, wiecie, czasami mi się przydaje, nie.
KR: Haha. Kiedy chcesz, możesz sobie przykleić atrapę i pobyć facetem.
MR: Możesz mieć chuja, a nie pobyć facetem.
KR: No, dokładnie. Możesz mieć chuja.
KK: Dokładnie, no.
KR: Ostatnio słychać w Polsce, że robisz prace z tematem homo związane.
KK: Tak. Z Glorią Viagrą głównie pracuję. Przebieram się za kobitę i uczę się od Glorii kobiecych sztuczek, ruchów, wyglądu, jak się ubrać, umalować. Ona jest na bieżąco ze wszystkim. To jest niesamowite. Ona wie, jakie kosmetyki, jakie kolory teraz, jakie coś tam… Z tym ten projekt jest związany [2].
MR: To ciekawe, że właśnie pedał uczy Cię kobiecości.
KK: On to wszystko lepiej pojmuje ode mnie.
KR: Interesuje Cię w nim to przerysowanie?
KK: No chyba tak. On chyba bardziej od samych bab czuje tę kobiecość.
MR: To pedał jest bardziej kobiecy niż kobieta?
KK: Lepiej rozumie kobiecość. Obserwuje to z zewnątrz. Bardzo mu zazdroszczę. Haha. On nie ma problemu z tymi pazurkami itd.
KR: Ten projekt polega na tym, że pobierasz u Niego jakiś rodzaj lekcji?
KK: Tak, uczę się ładnie wyglądać, ładnie śpiewać, ładnie się poruszać na scenie. Zaczęłam brać lekcje śpiewu.
KR: I jak Ci idzie?
KK: Dobrze. Haha.
MR: A ten drugi, co robi z Ciebie gwiazdę operową, to chyba też homo?
KK: Nie, chyba nie.
MR: Myślałem, że dwóch homo uczy Cię kobiecości.
KK: Ja robię masę różnych performance’ów. Na przykład z Madonną. Taką prawdziwą. Znaczy nie z tą taką, co śpiewa, tylko z tą kościelną.
MR: W galeriach je robisz?
KK: Gdzie się da. Staram się nie robić tego w kontekście sztuki, bo mnie to wkurwia. Publiczność przychodząca do galerii jest odpowiednio przygotowana, wszystko jest dla niej nieciekawe. Staram się unikać galerii, a jak już coś muszę w nich robić, to staram się, żeby to było przypadkowe, i żeby trafili na to ludzie, którzy nie chcą iść na wystawę. Wyłażę na zewnątrz i robię coś – zupełnie nie w czasie otwarcia. Albo mieszam się z tłumem, jak jest jakiś wiec, czy coś tam. Podpinam się pod taką publikę i zabieram ją dla siebie. Kiedyś, przy okazji jakiegoś festiwalu rockowego, zrobiłam akcję z Madonną i ludzie zaczęli za nami leźć.
KR: A, bo przebrana byłaś?
KK: Nie. Madonna była kukłą, która miała moją twarz, i ta kukła potem się przemieniła. To była przemiana dobra w zło.
Zanosili ją na górkę, gdzie zamieniła się ona w królową nocy i tą królową byłam ja. A w Regensburgu podczepiłam się pod jakiś festyn polityczny.
KR: Chodzisz do klubów gejowskich w Berlinie?
KK: Jak chodzę, to tylko z Glorią, dla Glorii i naszego projektu.
Jest taki klub Big Eden. Tam występy miała Gloria. Tam szaleją lesby, pedały, hetery. Tam są takie dziwne osoby, w sensie takim pozytywnym. Ale fajnie jest tylko, jak występuje Gloria Viagra.
KR: My wczoraj byliśmy w gejowskim klubie dla dresiarzy. Kolesie wyglądali jak maksymalni drechole.
KK: No co Ty? Była kiedyś taka niesamowita pedalska impreza. Ja pierdzielę. Z Glorią poszłam. Coś niesamowitego. Tu niedaleko, w opuszczonej fabryce. Na różnych poziomach się to rozgrywało. Ja się tam czułam kapitalnie. Z ekipą MTV żeśmy tam poleźli i normalnie ci faceci z ekipy to po prostu wymiękli. Gloria tam poszła, żeby z dwoma innymi robić za didżejów.
KR: A co myślisz o naszym wspaniałym przyszłym rządzie. Jak na przykład pan Jarosław będzie premierem?
KK: Nic nie sądzę. Który Jarosław?
MR: Widzę, że masz w dupie.
KK: Kompletnie.
MR: Są dwaj bracia: Lech i Jarosław Kaczyńscy.
KK: A, widziałam kiedyś, jak sobie podają rękę. Jeden kaczor, a drugi jakiś tam.
KR: Nie no, jest dwóch kaczorów.
KK: No tak, wiem, dwóch kaczorów.
MR: I oni są, wiesz, skrajnie prawicowi. Jeden będzie prezydentem, a drugi – może premierem. I Jarek podobno jest pedałem.
KK: A to może będzie lepiej.
MR: Nie no, wiesz, on jest takim pedałem, co się ukrywa.
KR: Tak. On jest totalnie anty. Parady zakazał. Słyszałaś?
KK: Nie.
KR: Parady gejowskiej w Warszawie zakazał, ale była. Nielegalna. A tydzień później głównymi ulicami przeszła oficjalna, legalna parada Normalności. Czyli, wiesz, faszyści.
KK: Naprawdę? Ble.
MR: No to już chyba wszystko wiemy?
KK: To ja mogę iść się kąpać?
KR: A mogę Ci jeszcze zrobić zdjęcia?
KK: Możesz. Tylko ja chujowo wyglądam.
KR: Chciałbym Ci zrobić takie portretowe.
MR: Ej, ten Twój kot to hardkorowy jest.
KK: No, hardkorowa Zosia.
MR: Ale jak się zestarzeje, to się uspokoi.
KK: Mam nadzieję.
MR: I tak jest wyjątkowo niespokojna, nawet jak na małego kotka.
KK: No, wyjątkowo. Paranoja.
KR: Ja mam straszną alergię na koty.

Sesja, gadki szmatki, herbatka. Zosia skacze wszędzie i rozpierdala wszystko. Kozyra pozuje z dwoma kogutkami pedałami. Chuj gumowy też pozuje.
Strasznie było fajnie.

[1] „Łaźnia męska” (1999) – instalacja Katarzyny Kozyry, pokazana pierwszy raz na Biennale w Wenecji. Artystka przebrana za mężczyznę weszła do męskiej łaźni w Budapeszcie, gdzie filmowała mężczyzn z ukrytej kamery. Jednym z elementów charakteryzacji Kozyry był sztuczny członek.
[2] „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością” – projekt powstający od sierpnia 2003 r. Jego końcowym efektem ma być film długometrażowy. W Berlinie artystka spotyka się z Glorią Viagrą – Drag Queen, w Warszawie – z nauczycielem śpiewu, Maestrem. Obie te postaci wprowadzają Kozyrę w dwa różne wykreowane światy: Gloria – w świat nocnych klubów, Maestro – w świat opery. W obu tych światach panują silne, choć odmienne stereotypy kobiecości i bycia gwiazdą.

Zdjęcia: Karol Radziszewski


As we’ve announced recently, DIK decided to open its doors for girls too, which was signalled by Kasia Szustow’s interview with Julia YULA Kasprzak: http://dik.blog.pl/interview-with-julia-yula-kasprzak,15163070,n
This is why the first edition of the new version of DIK blog includes a 2005 interview with Katarzyna Kozyra – the first woman featured in our magazine.
The interview was conducted in October 2005. A lot has changed since that time: Jaroslaw Kaczynski is not a Prime Minister any longer, Lech Kaczynski is dead and Kozyra presents her work at a huge retrospective at the National Gallery, which is hardly a controversy nowadays.  



Interview by DIK editors: Marcin Różyc and Karol Radziszewski

We met Katarzyna Kozyra, hated in Polish conservative circles, widely acclaimed star of modern art, who is afraid of nothing and doesn’t give a damn, in a Berlin castle. We were talking about a dildo, which the artist sometimes puts on and, as usually, about the same good old – all things fag.

MR: Do you think that such a thing as fag art exists?
KK: Fag art?
MR: Yes. Can a work of art be faggy?
KK: Well, I don’t know, call it as you like. But for real, concretely, practically? Or what? I go to a gallery and it seems to me that this certain work is faggy? Is that right?
MR: Yes.
KK: Haha. No.
MR: Just like you can talk about woman art, for example.
KK: In my opinion woman art is crochet-work bollocks, some, whatever, flowers, butterflies, angels. It is a rather pejorative epithet for some kind of souvenir.
MR: Do you think that sexual preferences can influence art?
KK: Sure it can. Some beefcake would in no way produce a gay work. We have one art, but sometimes you do an exhibition for gals, or for gals that do something else. It's the same with fags. Fags and gals have different sensitivity, I suppose.
KR: In Poland most of the works that in some way are homo-related are being made by women. Your art is a good example.
KK: Well yes, but I do what I do and I don’t state that it’s meant to be faggy. I just do my thing.
KR: And while doing “Male bath” [1] you felt like you were creating something gay?
KK: There are many aspects. It's sort of a conglomerate.
KR: Of course. When we talk about faggyness of this work it is always shallowing things or treating them selectively. This motif is however, very strong. The whole tradition of public baths or saunas is easily associated with gay culture.
KK: It just ended up this way. It is there. But there is no me getting up there, to search for this motif, that is certain.
KR: And how does it feel, to walk around with a dick like that?
KK: Depends. Haha. If I had walked in private, then it would have been a cool sensation, but since I walked there, I did feel a little bit uneasy. Mainly because became an object of sexual interest. The whole thing took me aback. I felt harassed. For me it’s all the same but, but the more I was being picked up, the more I feared that someone would see that my dick is, in fact, plastic. In that way I felt menaced.


KR: Were you determined from the very beginning that you would be wearing such a dummy? Not a towel, for example, you were allowed to be cover with a towel, weren’t you?
KK: A towel could do.
KR: But you settled for a plastic dick.
KK: Well, yes. I thought that a dick is the very crucial thing that could make me convincing in the eyes of viewers. Should they have doubts, they all fade away as soon as they see the dick.
KR: You knew for the start what it’d be like?
KK: It’s my friend’s dick.
KR: Accurate mould?
KK: Very accurate.
KR: And what about the hair?
KK: One lady who’s doing the make-up stuck the hair.
KR: No one noticed?
KK: No. I was anxious, because I thought that it would be kind of stiffer, that all would move unnaturally.
KR: But it’s a softy.
KK: Now well, it’s ok… Haha.
MR: No gallery wanted to buy it from you?
KK: No. No one thought of it. I’m not sure if I would sell it, as a matter of fact. I’ve become attached to it, emotionally. I generally become attached to all things that I use. Haha.
MR: So Kozyra’s dick won’t be in National Gallery’s collection in the near future?
KK: I don’t think so. In fact, I used it more than once.
KR: How? Do you attach it to yourself?
KK: Yes. I did that performance with Gloria Viagra in Night Club. I appeared as her birthday present. I was a flawless replica of Gloria. Same makeup, everything identical so I had to have a dick too. I sang what she had sung in the past and I did a striptease. When I was naked the audience was terribly astonished that I had a dick. Haha. So you know, sometimes it comes in handy.
KR: Haha. You can pretend to be a man whenever and wherever you want, just put it on.
MR: One can have a cock, but still one is not being a man.
KR: Well precisely. You can have a cock.
KK: Precisely, yeah.
KR: There are gossips in Poland that you are making homo-related art recently.
KK: Yes. I work mainly with Gloria Viagra. I dress as a chick and learn the moves, the tricks. How to look, what to wear, how to do the makeup. She is on the cutting edge of everything. It’s amazing… She knows what beauty products, what colours, what whatever…This project is all about it [2].
MR: Interesting, that a fag teaches you woman’s ways.
KK: He understands it better than I do.
KR: You are attracted by his overstatement.
KK: I guess I am. He is more gallish then a gal could ever be.
MR: So, is a fag more feminine than a woman.
KK: He sees it more clearly… observes it from the outside. I envy him very much. Haha. He has no problem with these nails etc.
KR: This project is about you taking sort of lessons from him.
KK: Yes, how to look nice, sing nicely, move nicely on stage. I took up voice training.
KR: And how it’s been?
KK: Good. Haha.
MR: And the other one, the one who’s making you an opera star, also happens to be homo?
KK: No, I think not.
MR: I thought that there is a pair of homos teaching you feminity.
KK: I make lots of performances. For example with Madonna. I mean, the real one. Not the one that sings, the church one.
MR: You do them in galleries?
KK: Wherever it’s possible. I try not to do this in purely artistic context, I hate it. People coming to the gallery have already been prepared, everything bores them. I try to avoid galleries, but if I have to do something with them, then I try to make it random and available for those who don’t want to go to see the exhibition. I go outside and do something – not as a part of the exhibition opening. Or I mingle with the crowd when I see a demonstration or something. I become a part of such a public and take them all as mine. Once, during a rock festival, I did the Madonna action and people actually began to follow us.
KR: You were in disguise?
KK: No. Madonna was a dummy with my face and then the dummy went through a change. It was a change from good to evil. They carried her up the mountain when she became a queen of the night and I was this queen. And in Regensburg I was involved in a political fete.
KR: Are you into gay nightlife in Berlin?
KK: I go to clubs only with Gloria and for our project. There is this club Big Eden where Gloria performed. Dikes, fags, heteros, everyone is invited. The strangest lot are there, but is a positive sense. But I like it only when Gloria gives her show.
KR: We were in a gay club for jocks yesterday. Geezers looked like total jocks, really.
KK: Well, well, well. There was this extraordinary fag party. Fuck me. I went with Gloria. Fabulous. Near here, in a deserted factory. It took place on different levels. I felt superb. With guys from MTV we went there and they were just devastated. Gloria was a DJ with two other guys.
KR: And what do you think about our brave, new government? For example with Jaroslaw as a prime minister.
KK: I think nothing. Which one is Jaroslaw?
MR: I see you don’t care.
KK: Completely.
MR: There are twins. Lech and Jaroslaw Kaczynski.
KK: Oh, I’ve seen them once shaking hands. One is the drake, the other one something…
KR: No, they are both drakes.
KK: Oh well, I know, two drakes.
MR: And they are, you know, very right wing. One can be our prime minister, the other one our president. And Jarek is rumored to be a fag.
KK: So maybe it is for the better.
MR: But he is not “the coming out of the closet” kind.
KR: Yes. He is absolutely against. He forbade the parade. Have you heard?
KK: No.
KR: He didn’t allow the gay parade to take place, but it did take place. Illegally. And a week after there was an official, legal parade of Normality in the streets. You know, fascists.
KK: Really? Yuck!
MR: So now we know everything.
KK: I can go and a take a bath?
KR: Can I just take a few pictures?
KK: You can. But I look like shit.
KR: I’d like to do a portrait.
MR: Ay, your cat is a bit hardcore.
KK: Yeah, hardcore Susie.
MR: When it gets old, it will settle down.
KK: I hope so.
MR: She is extremely active, even for a kitty.
KK: Yeah, absolutely. Paranoia.
KR: I am terribly allergic to cats.

Photo session, small talk, tea time. Susie is jumping all over the place, fucking everything up. Kozyra poses with two fag-cocks. The rubber dick poses as well.
It was awfully nice.

[1] Katarzyna Kozyra’s installation 1999, exhibited during the Biennale in Venice. The artist, disguised as a man, went to a male bath in Budapest, were she filmed men with candid camera. One of the elements of the drag was an artificial penis.
[2] “In art dreams come true” – project realized since August 2003. The project is to be concluded with a video work. In Berlin the artist meets Gloria Viagra – a Drag Queen, and in Warsaw she is trained by a voice coach, Maestro. Both characters introduce Kozyra into two different, artificial worlds: Gloria – the nightclub world, Maestro – the opera world. In both worlds there exist two different, yet equally strong, stereotypes that define feminity and stardom.

All pictures by Karol Radziszewski

No comments:

Post a Comment